Organix, Nourishing Coconut Milk Anti - Breakage Serum Cena: ok. 30 zł/118 ml |
Według producenta:
Czyste, organiczne mleczko kokosowe oraz proteiny białka kurzego połączone z nieobciążającym włosów olejkiem kokosowym działają odżywczo i nawilżająco, nadając włosom elastyczność.
Nieobciążająca formuła pomaga w odbudowaniu zniszczonych włosów, zregenerowaniu końcówek oraz zapobiega puszeniu. Unikalne połączenie olejku kokosowego, jedwabiu oraz keratyny wzmacnia i uelastycznia włosy chroniąc je przed łamaniem.
Skład:
Cyclopentasiloxane, C12-15 Alkyl Benzoate, Parfum, Silk Amino Acids, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Cocos Nucifera (Coconut) Extract, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Albumen, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Coumarin
Jest to typowe silikonowe serum, wzbogacone o kilka dobroczynnych składników, niestety daleko w składzie, więc nie spodziewałam się cudów. I trochę się zdziwiłam, ale o tym dalej.
Zacznę od zapachu, ponieważ jest to coś niesamowitego. Serum pachnie przepięknie, kokosowo, ale nie sztucznie. Uwielbiam ten zapach i trochę żałuję, że nie jest dłużej wyczuwalny na włosach - ulatnia się dość szybko, ale sama aplikacja jest cudowną aromaterapią.
Produkt jest dość gęsty i bardzo wydajny - obecne opakowanie mam od kilku miesięcy i jeszcze została połowa. Pompka działa bez zarzutów - nie zacina się. Używam serum mniej więcej od połowy długości włosów i jedna pompka jest akurat. Buteleczka jest dość duża - 118 ml, więc dostajemy bardzo dużo produktu. I trzeba uważać z nakładaniem, bo po nałożeniu zbyt dużej ilości włosy są po prostu sklejone i tłuste.
Przejdźmy do najważniejszego, czyli działania. Serum zakupiłam po raz pierwszy w czasach, kiedy włosy kruszyły mi się przy każdym dotyku. Końcówki miałam tak przepalone i zniszczone, że rozdwajały się na dobre kilka cm w górę. Była to po prostu tragedia. Stopniowo odżywiałam włosy, używałam masek, odżywek, olejowałam je, laminowałam i robiłam wszystko, żeby trochę odżyły.
Kiedy zaczęłam używać tego serum po każdym myciu włosów, przede wszystkim poprawił się ich wygląd. Końcówki były gładsze, błyszczące i przestały wyglądać jak sianko. Regularnie je podcinałam i zauważyłam w pewnym momencie, że przestały się rozdwajać, kruszyć i ogólnie przestały różnić się od reszty włosów!
Oczywiście nie przypisywałam wszystkich tych zasług temu jednemu produktowi, ale o tym, jakie zbawienne ma działanie na moje włosy przekonałam się, kiedy postanowiłam poeksperymentować i kupiłam inne serum (polecane na KWC!). O włosy dbałam, jak wcześniej, ale nagle rozdwojone końcówki mnożyły się jak króliki. I to tuż po podcięciu! Poleciałam od razu po mojego wybawcę i znowu cieszyłam się miękkimi, gładkimi, błyszczącymi i zdrowymi końcówkami.
Od tamtej pory czasem zdradzam mojego kokosowego ulubieńca z innymi produktami, z czystej ciekawości i chęci spróbowania czegoś innego (a nuż trafię na coś lepszego - mam ochotę wypróbować Mythic Oil), ale póki co zawsze kończy się to powrotem do tej buteleczki.
Cena jest raczej przeciętna, ale serum wystarcza na długo i naprawdę warto się za nim rozejrzeć. W Hebe często jest na promocji, wtedy można go dorwać nawet za 20 zł.
Moja ocena:
Na końcówki obecnie używam serum z Garniera, ale jakoś nie specjalnie mnie porwało... Nad następnym muszę się zastanowić, a Ty akurat kusisz zapachem kokosa, który absolutnie uwielbiam <3 Bardzo się cieszę,że tak u Ciebie podziałało to serum.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tym produktem :)
OdpowiedzUsuńJa nie używam nic na końcówki, bo wszystko bardzo obciąża mi włosy :( Szczególnie silikonowe i jedwabne serum, dlatego prawdopodobnie nigdy go nie wypróbuję
OdpowiedzUsuńNigdy nie zwróciłam na nie uwagi będąc w Hebe, ale zdecydowanie muszę to zmienić. ;]
OdpowiedzUsuń